Zapamiętałem ten dzień. 13 12 1981 niedziela. Budzi nas babcia i mówi, że wojna. Jako ośmioletnie dziecko pomyślałem, że napadli nas Niemcy, może Ruscy. Nie mogłem pojąć, że Jaruzelski wypowiedział wojnę Polakom. Nie pamiętam czołgów, ani pojazdów opancerzonych. Chyba w Radzyniu ich nie było. Pamiętam natomiast miłego pana, znajomego rodziny, który to nieoczekiwanie zaczął chodzić w mundurze porucznika MO. Na twitterze również pojawiły się wspomnienia, refleksje polityków rożnych stron sceny politycznej.
Oczywiście politycy opozycyjni i związani z nimi dziennikarze porównują aktualną sytuację w Polsce z tą sprzed prawie 40 lat. Dla wielu teraz jest jeszcze gorzej. Przed domem „dyktatora” Jarosława Kaczyńskiego pojawili się poprzebierani w mundury z epoki pajace.
Chyba najbardziej gorzki jest fakt, że praworządna III RP wraz ze swoi niezawisłym sądownictwem nikogo nigdy nie skazała za wprowadzenie stanu wojennego i strzelanie do górników. Zbrodniarze nie dostali, choćby symbolicznych wyroków, ba decydenci na mocy
porozumień okrągłostołowych, zajmowali najwyższe stanowiska i godności. Nie doczekawszy się sprawiedliwości, pamiętajmy o ofiarach.